Dzisiaj czas na Majówkowe wspominki. W tym roku razem ze znajomymi zawitaliśmy do Wrocławia.
Nigdy jeszcze tam nie byłam, a że wiele dobrego słyszałam, to trzeba było nadrobić. I muszę przyznać, że Wrocław to naprawdę piękne miasto! Myślałam, że będę się czuła obco, a jednak nic bardziej mylnego.. Miałam wrażenie, że byłam tam już nie raz, czułam się prawie jakbym z Krakowa nie wyjeżdżała.
Mimo to, zobaczyłam wiele pięknych miejsc i bardzo się cieszę, że zdecydowaliśmy się właśnie na Wrocław.
Jedyne co nam się nie podobało to pogoda, no ale nawet deszcz nie powstrzymał nas od zwiedzania.
Pierwszego dnia, po zakwaterowaniu w mieszkaniu, ruszyliśmy pod Halę Stulecia, pod którą akurat odbywał się jakiś festyn, zobaczyliśmy też fontannę i przepiękny Ogród Japoński, w którym złapał nas deszcz.
Fontanna kojarzy mi się z tą ze Świata wg Bundych ;) |
Kolejnego dnia zobaczyliśmy Ogród Botaniczny. Zwiedzaliśmy go w deszczu i niestety nie wczytywaliśmy się zbytnio w tabliczki. Ogród jest magiczny i gdybym mieszkała we Wrocławiu to na pewno byłabym tam częstym gościem. A w szczególności wiosną, gdy wszystko pięknie kwitnie, tak jak teraz :) Dodatkowo fontanny, wodospad, kładki, mostki.. ach!
Z ogrodu pojechaliśmy na Sky Tower, a następnie na Rynek. Mimo niesprzyjającej pogody, na Rynku było mnóstwo ludzi. No i zakochałam się w tych przepięknych kamieniczkach!
Spotkaliśmy też kilku krasnali ;)
(świetny pomysł, niby nic, a jednak człowiek się cieszy jak wypatrzy kolejnego)
Kolejnego dnia mieliśmy płynąć po Odrze i inne bajery, ale było tak zimno, że zrezygnowaliśmy z tego pomysłu i poszliśmy tylko na Ostrów Tumski. Oczywiście nie mogliśmy pominąć Mostu Zakochanych. Fajna inicjatywa, podejmowana w sumie w wielu miastach, ale podobno most jest już nieźle przeciążony.
Następnie z powodu pogody udaliśmy się do kina, czego początkowo w planach nie było, ale jak się okazało, nie dość, że się zagrzaliśmy to jeszcze obejrzeliśmy świetny film - Niebo istnieje naprawdę - gorąco polecam.
Po kinie wróciliśmy jeszcze ostatni raz na Rynek, gdzie załapaliśmy się na występ chłopaków z grupy Rympau Duo i spacer przy zachodzie słońca.
Na ostatni dzień naszego wyjazdu zostawiliśmy sobie Zoo, co okazało się świetnym pomysłem, bo w końcu było dość ciepło i słonecznie. Wrocławskie Zoo jest ogromne! Spędziliśmy tam 6 godzin, a i tak nie widzieliśmy wszystkiego, no i nie zatrzymywaliśmy się na długo przy każdym zwierzątku.
I tak minęła moja pierwsza wizyta we Wrocławiu. Oczywiście odwiedziliśmy też wiele knajpek, poimprezowaliśmy i zobaczyliśmy o wiele więcej, no ale nie będę już spamować :)
Jakiś czas temu udało mi się też kupić bilety do Wrocławia za 2 zł w dwie strony, tak więc w czerwcu zapewne odwiedzę go ponownie :)
A jak tam Wasza majówka? Lubicie Wrocław?
Pozdrawiam
A.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz