wtorek, 5 listopada 2013

Mydło Aleppo w końcu moje!

Długo zastanawiałam się nad tym zakupem, a gdy już się zdecydowałam, nie mogłam wybrać jaką ma mieć "moc". Ostatecznie padło na mydło z dodatkiem 20% oleju laurowego. Uznałam, że będzie odpowiednie, chociaż niby zaleca się zaczynać od mniejszych stężeń, żeby skóra mogła się przyzwyczaić. Mydło kupiłam stacjonarnie w małym sklepiku w Krakowie. Posiada ono włoski certyfikat ICEA liczę więc, że jest prawdziwe.


 Kostka jest ogromna, trzeba ją pokroić by była łatwiejsza w użytkowaniu, w środku ma zielony kolor co jest zupełnie normalne w przypadku mydeł Aleppo. Zapach jest specyficzny, ale nie jakiś drażniący.





Mydła używam od tygodnia i nie mogę uwierzyć, że tyle lat żyłam bez niego. Skóra jest niesamowicie oczyszczona, dosłownie skrzypi pod palcami. Zauważyłam również lekkie rozjaśnienie zaskórników, no chyba, że sobie wmawiam, ale wydaje mi się, że nie! 

2 komentarze: